Uwaga! Ten złoczyńca jest Prawie Czystym Złem. Oznacza to, że ten złoczyńca jest wyjątkowo nikczemną postacią, aczkolwiek z różnych powodów nie jest wystarczająco nikczemny, aby kwalifikować się jako pełnoprawne Czyste Zło. Może się on nie kwalifikować dlatego, że, pomimo popełnionych okrucieństw i złego charakteru, ma pojedynczą, minimalnie pozytywną cechę lub dokonał co najmniej jednego dobrego czynu, ewentualnie, nie spełnia on wystarczających warunków jako Czyste Zło w porównaniu z innymi całkowicie nikczemnymi złoczyńcami w tym samym dziele. Zawsze się to jednak może zmienić, jeśli np. na skutek nowych wydarzeń lub popełnionych nowych czynów w fabule, złoczyńca może zostać uznany za pełnoprawne Czyste Zło.
|
Uwaga! Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla młodszych widzów takie jak: wulgarny język, brutalne obrazki lub podteksty seksualne. Jeżeli masz co najmniej 18 lat lub mocniejsza treść nie robi na tobie wrażenia, możesz bez problemu przeglądać tę stronę. W przeciwnym wypadku powinieneś ją zamknąć.
|
—Jakub do Geralta.
Jakub de Aldersberg jest Wielkim Mistrzem Zakonu Płonącej Róży i jednym z dwóch głównych antagonistów w grze Wiedźmin. Założył Zakon na pozostałościach Zakonu Białej Róży, ale przyjął jego podstawową filozofię w radykalnym i bezkompromisowym kierunku.
Biografia[]
O przeszłości Jakuba de Aldersberga niewiele wiadomo: rzeźnik z Wyzimy Handlowej opowie Geraltowi plotkę o nim, jakoby wcześniej miał być włóczęga zaślepionym wielką nienawiścią do nieludzi, a nawet jako rycerz zakonny nie porzucił swoich odczuć. Faktem jest, że po śmierci Wielkiego Mistrza Zakonu Białej Róży, Rudolfa Valarisa, przejął po nim funkcję i wykorzystał ją do przeprowadzenia radykalnych reform, zmieniających całkowicie struktury i cele organizacji Zakonu. Przechrzcił organizację na Zakon Płonącej Róży, nadał jej symbol z płonącą różą, który odtąd widniał np. na uzbrojeniu i sztandarach jej członków i wyniósł go do rangi jednej z najpotężniejszych sił polityczno-militarnych w Temerii. Większość ludności temerskiej, zarówno szlachta, jak i prosty lud, podziwiała Wielkiego Mistrza z powodu jego charyzmy, lecz przede wszystkim Aldersberg cieszył się ogromną popularnością z powodu rozkręcenia na olbrzymią skalę prześladowań elfów i krasnoludów uważanych za wrogów społeczeństwa. Największym przeciwnikiem Zakonu Płonącej Róży stali się partyzanci ze Scoia'tael, wobec których Aldesberg stosował szczególnie brutalne środki. Absolutny brak tolerancji wobec nich wywoływał aprobatę rasistowsko nastawionych mieszkańców wyzimskich, jednak wielu było też takich, którzy odnosili się doń ambiwalentnie: szeptano pogłoski, jakoby jeden z wybitniejszych rycerzy – Zygfryd z Denesle – był jego bękartem. Poza tym nie cieszył się zbytnią sympatią kół rządzących, w tym króla Temerii Foltesta, który mimo, że pozwolił zakonnikom urosnąć w siłę, to jednak widział w Jakubie poważne zagrożenie dla jego pozycji z powodu robienia politycznej konkurencji.
Powszechnie wiadome było to, iż Jakub de Aldersberg był dzieckiem Źródłem i posiadał dziki i potężny talent magiczny. Nie uczęszczał do żadnej szkoły magicznej – według Triss Merigold w rozdziale V w Starym Dworzyszczu (jeżeli Geralt podąża ścieżką neutralności) nauczył się podobno swych umiejętności przy pomocy różnych sekt religijnych. Mało kto zdawał sobie sprawę z prawdziwego oblicza Wielkiego Mistrza, który w tajemnicy przed wszystkimi planował przejęcie władzy nad Temerią, a może nawet i całym światem, za pomocą sprowokowania w Wyzimie powstania kierowanego przez Scoia'tael po to, żeby po jego stłumieniu zdetronizowac króla Foltesta i przejąc władzę przez Zakon. W tym celu wspierał w konspiracji poczynania zerrikańskiego czarownika Azara Javeda – szefa jednej z najbardziej znaczących organizacji w półświatku przestępczym – Salamandry. Miał obsesję na punkcie swoich wizji przedstawiających mu zniszczenie Wyzimy przez lodowiec i śnieżne zawieruchy, toteż szczególnie interesowało go stworzenie istot idealnych zdolnych nie tylko zdolnych przetrwać w każdych warunkach, ale i stanowiących bezrozumne i niezdolne do przeżywania uczuć mutanty, bezgranicznie posłuszne jego woli. Z tego powodu zlecił Javedowi przeprowadzenie ataku na siedzibę wiedźminów – Kaer Morhen – w celu wykradnięcia im tajemnic przeprowadzania mutacji. Przejął je dla siebie i pilnie nadzorował eksperymenty. Oficjalnie jednak Zakon toczył walki z Salamandrą, gdyż nie chcieli wywoływać podejrzeń ze strony władz.